Kiedy Zaczynasz

Kiedy Zaczynasz

Emisja Spalin

Abradab

Długość:

00:00

#

9

CD:

1

Tekst:
Mistrzem przebrania chcesz być jak Phantomas
Kossakiem rapu arcydziełem widzieć każdy swój bohomaz
Toż to fantazja chora jak to czasem bywa *****
I tak wyjdzie szydło z wora jak dziwa na bulwar
Osobowość jest jak kaftan
Opina cię szczelnie i nie zdejmiesz jej sam man
Chcesz być super hero - Batman
Rządzić jak Klepopatra i grać na track jak Sinatra
Ile to jest wszystko warte?
Nie musisz wielki być, by być wielki jak Bonaparte
Stawiam na jedną kartę
Bo nim ty będziesz MC ja zjem cię na starter
Mojej winy nie upatruj w tym
Dla chcącego nic trudnego zawsze znajdzie się rym
A po czasie wyda się, że rap jest ojcem mym
Ty smutasie to najwyżej jesteś pasierb nie syn
Prawda czasem bywa gorzka
By z zewnątrz zmienić się musisz chcieć też od środka
A dlatego który dotrwa jasne są cele, aby móc wiele i kropka
Wyżej dupy nie podskoczysz
Czy nikt nie mówił ci, że tani kit kłuje w oczy?
To co na pewno nas nie łączy
To, to, że nikt nie ma sił i się zmył kiedy kończysz

Kiedy zaczynasz rap nową twarz daje
Jeśli przy nim zostajesz to zaraz odpal tą faję
Kiedy przytrzymasz lepiej podaj ją dalej
Kiedy przeginasz sam fają się stajesz

Rap nową twarz daje, ale stara zostaje
Myślisz, że jestem frajer
I, że się nie zczaję, że ty ciągle udajesz
Ty ciągle udajesz, ty ciągle udajesz
Ty ciągle udajesz, ty ciągle udajesz

Tak samo jak mój brat jesteśmy tu we dwóch
Ej wokół nas jest tłum, mówię bracie ze mną stój
Byłeś sam długi czas tak mój drogi
To w tym hip-hopie czy popie no chopie co tam robisz?
Od kilku lat tu gram odkąd wpadłem na plan
Ja będę raper i kapę każdą wyrucham wam
Dobry pomysł, ale bier się pizdo, idŹ już do dom
To strata czasu marasu narobisz jo ci godom
HST kapelmajster jak na ranę plaster
Dobry chłopak i kropka, wyciągaj ten boomblaster
Tak, jeden mach, jeden *****, który raz
Pop'ersów *****ć trzeba, krew zalewa i tak

Ty ciągle udajesz
Ty ciągle udajesz, ty ciągle udajesz

Ej wystarczy tych co tańczą jak Stańczyk
Pod bit ambitny jak uwiąd starczy
Dla nich na tarczy nie z tarczą powrót
Taki los marny marnych podrób
Koszmarny obrót spraw wokół
Jeszcze nie było Źle tak jak w tym roku
Lepiej daj spokój weneckim maskom
Może niebrzydkie lecz wróżę im fiasko
Pokaż własną twarz to nie Hollywood
A świat w którym szczerość najwyższą wartość ma
Decide-toi po której stanąć stronie?
Szacunek i buch albo śmiech i koniec

Szacunek i buch, albo śmiech i koniec

Ja mam to czego nie masz ty, znam ten password
Jak zwał tak zwał nie jest wpisane w paszport
Nie jest łatwo lepiej zmień szybko plany
Bo muzyka cię nie kocha
O ty stary team z tych samych stron
Szybko leci czas w śląskim mieście grzechu
Nie zmieni nas nie ma szans, nie ma blefu
Kilka lat temu jeszcze z wolnym na wydechu dzieciak
Dziś to praca, bo kasa wietrzeje tak jak perfum
Wiesz jak samemu nie da się, rap od zawsze w klitce
Więc tu Czarne Złoto Katowice, na to liczę man
Ja chcę muzyki, ty rób hity i dziewice kręć
Szybka zwrota na Emisję grudzień 2005

Kiedy zaczynasz rap nową twarz daje
Jeśli przy nim zostajesz to zaraz odpal tą faję
Kiedy przytrzymasz lepiej podaj ją dalej
Kiedy przeginasz sam fają się stajesz

Rap nową twarz daje, ale stara zostaje
Myślisz, że jestem frajer
I, że się nie zczaję, że ty ciągle udajesz

Kiedy zaczynasz rap nową twarz daje
Jeśli przy nim zostajesz to zaraz odpal tą faję
Kiedy przytrzymasz lepiej podaj ją dalej
Kiedy przeginasz sam fają się stajesz

Rap nową twarz daje, ale stara zostaje
Myślisz, że jestem frajer
I, że się nie zczaję, że ty ciągle udajesz